piątek, 21 grudnia 2012

MISTAKES Part II



mistake #3  Wyzbycie sie tego co mialem najlepsze.

„To” w tym zdaniu mogło znaczyć tak wiele. Oddałem co miałem najlepsze. Fanom. Sławie. Dziewczynom. Narkotykom.

Byłem prawdziwą i żywą definicją gwiazdy rocka. Nie przejmowałem się niczym, wychodząc na scenę na haju czy pijany. Nie miało znaczenia, że pieprzyłem się z każdą dziewczyną która wpadła mi w ręce. Zbywałem fanów. Myślałem, że jestem lepszy niż oni, że nie zasługują abym marnował na nich mój cenny czas.

Każdej nocy, mogłeś znaleźć mnie w autobusie, albo za kulisami na totalnym haju. Każdej pojedynczej pieprzonej nocy, miałeś gwarantowane, że miałem jedną z tych dziwek w mojej koi, że zdzierałem z nich resztki godności. Każdej nocy olewałem moich kumpli i fanów. Każdej kolejnej nocy było ze mną coraz gorzej.

Byłem chujem. Każdy to wiedział. Jednego dnia, wszystko się zmieniło.

Mike był takim… rozjemcą w całej grupie. Zawsze był w środku każdej walki, niezależnie czy dotyczyła go czy nie, starał się zaprowadzić porządek. Był pieprzonym doktorem Phil w zespole. Nienawidziłem tego.

Mike był bardzo utalentowany. Tekściarz, muzyk, artysta. Byłem przekonany, że nie ma czegoś czego by nie potrafił.

Którejś nocy, wdałem się w sporą aferę z Joe. Wciąż powtarzał jak bardzo mnie nienawidzi i jak wielkim dupkiem jestem. Odepchnąłem go. Potknął się o własne nogi, padł na stolik i zniszczył to cholerstwo. Był bardziej zawstydzony niż zraniony więc próbował mnie uderzyć. Mike stanął pomiędzy nami i starał się go uspokoić. Tylko tam stał. Nie robił nic. W pewnym momencie Joe popchnął Mike’a na mnie tak, że z wielkim hukiem trzasnąłem głową o ścianę, zalała mnie fala zimna.

Pamiętam, że kiedy się obudziłem, nie wiem po jak długim czasie, gapiłem się w te cholernie niesamowite brązowe oczy Mike’a Shinody. Zatroskany pochylał się nade mną. Mówił coś, ale nie byłem w stanie mu odpowiedzieć. Byłem zbyt zajęty wpatrywaniem się w te oczy. To zabawne, że nigdy wcześniej ich nie zauważyłem.

Ostatecznie, Mike wstał z miejsca gdzie wciąż leżałem i poszedł do małej garderoby. Zauważyłem Brada stojącego w rogu pokoju, gryzącego swoje wypolerowane paznokcie. Patrzył na mnie często, po czym znów poświęcał się swoim palcom.

Joe miał zupełną rację w tym co Ci powiedział, Chester.” Odwrócił się ode mnie. „Chyba nie wiesz o co tak naprawdę chodzi w byciu tą całą gwiazdą rocka. Chester, nie wiem ile ja jeszcze z Tobą wytrzymam.”

To, w jakiś sposób mnie zraniło. Mike nie mógł ze mną wytrzymać? Ale… Kiedy ja po raz ostatni zatroszczyłem się o Mike’a? O kogokolwiek?

Nie chce Cie urazić Chazz, ale twoje zachowanie przekracza wszelkie granice. Powinniśmy wszyscy usiąść i porozmawiać, to chyba najlepszy sposób na rozwiązanie tej sytuacji.” Zatrzymał się przede mną i wyciągnął rękę, aby pomóc mi wstać. „Trzeba Cię wyprostować Chazzy.”

Chaz, Chazzy, skąd się do cholery brały te wszystkie przezwiska?

Nie to że mi przeszkadzały, nie.

„Co jeśli nie zachcę?” Powiedziałem zanim zapanowałem nad moimi pieprzonymi ustami. Naprawdę nie chciałem mu robić problemów. To dobry facet. Lubiłem go.

Nie myśl, że jesteś niezastąpiony Chester. Szczerze, to symbolizujesz wszystko czego nie chcieliśmy w zespole. Fakt, odkąd się pojawiłeś wszystko nabrało klimatu. To tak jakbyś naprawdę kochał muzykę. Teraz wszystko zaczęło się sypać, wcześniej nie zauważyłem, że to pochodziło od Ciebie.” Mike westchnął, zerknął na Brada który tylko wzruszył ramionami i odwrócił się.

Skoro tak bardzo mnie nienawidzicie, wykopcie mnie już teraz!” Boże, nienawidzę się czasami.

„Dlaczego to robisz Chester? Dlaczego tak to wszystko utrudniasz? Wiem, że taki nie jesteś. Cokolwiek się dzieje, możesz z tym skończyć. Pomogę Ci. Jeśli chciałbyś pogadać…”

„Nie chcę.” Uciąłem krótko. „Przestanę przyprowadzać laski do autobusu, ale nic więcej nie mogę ci obiecać” Po tych słowach wyszedłem z pokoju.

Nienawidzę tego jak wielkim dupkiem jestem. Mike nie zasłużył na żadną z tych rzeczy. Na nic co zrobiłem. Wszyscy byli naprawdę super facetami. Zazdrościłem im tego.

Potrzebowałem pomocy. Byłem zbyt dumny by o nią poprosić.

Po tej małej konfrontacji między mną a Mike’em, starał się ignorować mnie najlepiej jak mógł. Nie obwiniałem go skoro wciąż zachowywałem się jak totalny dupek. Z jakiegoś powodu mi to przeszkadzało. W tej sekundzie zapragnąłem się zmienić, być lepszym człowiekiem. Dla niego.

Ekhem, dla zespołu oczywiście.

Potajemnie zacząłem chodzić na spotkania AA kiedy Brad mruczał coś, że naprawdę za dużo piję. Nie docierało do mnie jak dużo wypiłem dopóki ktoś w jakiś dobitny sposób mi tego nie uświadomił. Wstawałem rano, wypijałem kilka piw. Szedłem do studia, piłem kilka piw. Wchodziliśmy za kulisy, obalałem kolejne puszki. Alkohol był głównym powodem, dla którego byłem takim dupkiem.

Te spotkania pomogły mi znacznie bardziej niż mogłem się tego spodziewać i powoli, stawałem się odrobinę lepszy. Nie potrafiłem odmówić sobie zimnej whiskey, ale i tego się pozbędę. Odpuściłem sobie laski i zupełnie odciąłem się od narkotyków.

Stawałem się lepszy przede wszystkim dla Mike’a. Nigdy więcej nie chciałem go zawieść.

To zaprowadziło mnie do drugiego największego błędu w życiu.


miastake #2  Zakochanie sie w panu Shinodzie.

Nigdy nie zdałem sobie sprawy z tego kiedy to się stało. Ani dlaczego. Ani jak. Kiedy na niego patrzyłem… Kiedy patrzyłem w jego błyszczące czekoladowe oczy kiedy uśmiechał się czy śmiał… Czułem to. To mrowienie, dziwne uczucie. Stało się silniejsze i bardziej zauważalne kiedy zaczęliśmy się przyjaźnić.

Dużo nauczyłem się podczas moich pierwszych miesięcy pobytu w zespole. Zdałem sobie sprawę z tego jakim chujem byłem i postanowiłem się zmienić. Całe moje życie kręciło się wokół jednej osoby.

Koncerty i pokazy zaczęły być dla mnie naprawdę wielkimi przeżyciami. Od momentu kiedy postanowiłem zmiany zawsze na scenę wychodziłem czysty. Okazało się, że alkohol cholernie wypaczał wydarzenia i emocje. Ostatni pokaz zupełnie pogrążył resztki mojego zdrowego rozsądku. Śpiewaliśmy „With you” kiedy Mike dołączył do mnie na środku estrady. Objął mnie ramieniem i śpiewaliśmy razem. Po raz pierwszy czułem go tak naprawdę, czułem jego silne ciało otaczające mnie niemal z każdej strony. To było niesamowite, wtedy wiedziałem, że mogę wszystko.

Nie czułem tego, kiedy po raz pierwszy spotkałem Sam, ani nawet nigdy potem. To mnie przerażało. Jestem gejem? Od kiedy? Patrząc na to wszystko, wiedziałem, że nic dobrego z tego nie wyniknie.

Tak naprawdę, bałem się o swój rozum. Nigdy nie miałem, żadnych takich uczuć dla faceta. Byłem żonaty! Myślałem, że gej jest gejem od początku swojego życia.

Potrzebowałem z kimś porozmawiać.

I poszedłem do Roba. Rob Bourdon, perkusista Linkin Park, cichy i w ogóle w porządku. Przyjaźniliśmy się, może nie byliśmy ze sobą jakoś bardzo blisko, ale wydawał mi się idealnym partnerem do rozmowy. Nie osądzał, był przyjazny, tworzył wokół siebie niesamowity klimat.

Byłem tam, siedziałem w rogu naszej garderoby. Rob sznurował buty kilka metrów dalej, co chwila spoglądając na zegarek. Zawsze trzymał nas na właściwym torze. Był jaka matka tego zespołu, trzymał nas w ryzach.

Przyłapał mnie na tym, że się na niego gapię. Uniósł brwi. „Coś nie tak, Chester?”

Szybko rozejrzałem się po pokoju sprawdzając czy przypadkiem nie ma tu jeszcze kogoś. Nie mogłem pozwolić, żeby to co mam mu do powiedzenia opuściło ten pokój. „Tak, wszystko.”

Spojrzał na mnie podejrzliwie. „Dragi? Alkohol? Inne skłonności?”

Pokręciłem głową. „To nie to, jestem czysty, przysięgam. To tylko… Mam dziwne uczucia. Miałem nadzieję, że będą mógł ci o tym powiedzieć.”

Wyglądał na zaskoczonego, jego oczy rozszerzyły się w zaciekawieniu. Jak wspomniałem wcześniej, podczas tych kilku miesięcy kiedy byłem w zespole, ja i Rob nie byliśmy szczególnie blisko. Wszyscy próbowali się do mnie zbliżyć, dać mi trochę ciepła. Nie mogę ich za to winić, szczególnie po tym jakie zrobiłem pierwsze wrażenie.

Jasne Ches, o co chodzi?”

Podniosłem się i przeszedłem przez pokój do drzwi garderoby. Z westchnieniem zerknąłem na Roba który wciąż się we mnie wpatrywał. „To naprawdę trudno wyjaśnić Rob… Jestem tak cholernie skołowany. Potrzebuje komuś o tym powiedzieć.”

„Jestem tu.” Zapewnił. „Po prostu… usiądź i powiedz to co masz w głowie. Tak będzie najprościej.”

Podszedłem do miejsca w którym siedział, wziąłem krzesło i ulokowałem się naprzeciwko niego. Przeczesałem włosy drżącą dłonią. Po kilku minutach ciszy, Rob zaczął zachęcać mnie, mówiąc że to nie może być aż tak złe.

„Niestety jest.” Spojrzałem mu w oczy. Wyrażały szczerość i życzliwość, wszystko czego potrzebowałem by się w końcu wygadać. „Rob, myślę że jestem gejem.”

Uniósł brwi. „Myślisz, że jesteś gejem?”

Skinąłem głową. „Nie jestem… pewien. Wiem, że to brzmi co najmniej dziwnie, ale… Boże, Rob, jasna cholera, to mnie przerasta! Nie mam pojęcia co mam myśleć. Ten facet… Boże, Rob. On jest wspaniały. Sprawia, że czuję… no wiesz. Nie wiem, jak daleki jestem od powiedzenia, że go kocham, ale on sprawia… że jestem szczęśliwy.”

Powoli kiwał głową, starając się zrozumieć. „Więc, czujesz coś do faceta, ale boisz się tego, tak”?

Przytaknąłem. „Nigdy się tym nie interesowałem. Nigdy nawet tak nie myślałem. Ale kiedy spotkałem Mi… Kiedy spotkałem tego faceta, wszystko się zmieniło. Był powodem dla którego zacząłem chodzić na spotkania AA, skończyłem z narkotykami i spaniem gdzie i z kim popadnie. Sprawił, że chcę być lepszym człowiekiem.”

Uśmiechnął się. „To musi być naprawdę ktoś wyjątkowy.”

„Jest.” Nie wiedziałem jak długo to ciągnąć i ile mu mogę powiedzieć. Znał Mike’a znacznie dłużej niż ja, nie wiedziałem jak zareaguje na taką rewelację.

„Czy wy… jesteście razem?” Powoli i staraninie dobierał słowa, bojąc się zapytać.

„Nie. Jestem przekonany, że on jest… normalny.” Odpowiedziałem smutno.

Po chwili namysłu, wypalił z pytaniem czy go zna.

„Yyyy…” Zatrzymałem się na chwilę, cholernie zaskoczony jego bezpośredniością. „Taaa… jasne, znasz go.”

„To ktoś z zespołu?” Przesłuchiwał mnie dalej. Kojarzył znacznie szybciej niż mogłem się spodziewać.

„Uh… obiecasz, że nikomu nie powiesz, jeśli odpowiem, że tak? Oddychałem powoli w oczekiwaniu, aż wkurzy się i oskarży mnie, że chcę jego czy o cokolwiek innego. Ale tego nie zrobił. Nie zrobił nic, milczał i wciąż na mnie patrzył. Nie umiałem odczytać jego reakcji, ale wiedziałem, że to dobrze, że on wie. Mój sekret, nie jest już tylko mój.

„Możesz mi powiedzieć kto to jest?” Pewnie już wiedział, ale chciał potwierdzenia. Chciał żebym to ja to powiedział.

„Posłuchaj mnie Rob. Zaufałem Ci, zwierzając się z tego. To nigdy nie może opuścić tego pokoju, ok?” Poczekałem na jego skinienie. „Mike. To Mike. Podoba mi się Mike.”

Wyrzuciłem to z siebie i cholernie mi ulżyło. Boże, jak dobrze, że komuś powiedziałem.

„Co zamierzasz z tym zrobić?” Pytał wciąż lekko zaskoczony, skołowany, niepewny i co tylko.

Patrzyłem na niego nie bardzo wiedząc co mam powiedzieć. „Um.. Nic?”

Znowu tylko pokiwał głową. Jezu, doprowadza mnie tym do szaleństwa. Czuję się jakbym rozmawiał z terapeutą, powtarzającym „Nie możesz dusić swoich uczuć”.

„Yeah, zdecydowanie mogę!”

„Myślę, że powinieneś mu powiedzieć.” Poprawiał swoją niedbale zwiniętą koszulkę.

„A ja myślę, że chyba oszalałeś.” Mruknąłem tak cicho, że nie mógł tego usłyszeć.

„Przyszedłeś do mnie po radę, więc masz. Tak ci radzę.”

„Daj spokój, to bez sensu.” Odwróciłem się. „Nie mogę ryzykować mojej kariery i przyszłości zespołu, przez jakieś głupie „podoba mi się”, ok? Jestem normalny.”

„Jesteś normalny?” Zaśmiał się. „Pewnie, przecież normalni faceci zakochują się w swoich kumplach cały czas.”

„Nie doceniam sarkazmu, Bourdon. Jestem żałosny.” Jęknąłem gorzko. Może to nie był dobry pomysł, żeby mówić mu o tym wszystkim. Chciałem, żeby Rob zapewnił mnie że nie jestem gejem, że to tylko jakiś dziwaczny czas w moim życiu, a to całe zauroczenie było tylko błędem jakich wiele. Ale nie. Rob w tym wszystkim grał doktora Phil’a. Dawał mi rady, których nigdy nie chciałem usłyszeć.

„Spójrz, Chester.” Myślę, że to fajnie, że lubisz Mike’a i w ogóle. Ale myślę też, że powinieneś mu o tym powiedzieć. To tylko moja opinia i zrobisz jak zechcesz, nikt cię do tego nie zmusi. Ale gwarantuję Ci, im więcej czasu z nim spędzisz i im lepiej go poznasz… Zakochasz się bardziej.”

Westchnąłem. „Nie chcę rujnować naszej przyjaźni. Myślałem, że wystarczy jeśli staniemy się sobie bliżsi. Zmienię swoje zachowanie, już nie będę dupkiem. Nigdy więcej nie chciałem go zmartwić.”

„Tak więc, bardziej boisz się stracić go jako przyjaciela niż jego reakcji?” Ah ta nutka ironii. Jasna cholera, to niebywałe jak dobrze mnie zna. Trudno uwierzyć w to, że ktoś kogo znam od kilku miesięcy jest w stanie przejrzeć mnie w ten sposób. Może nie ukrywałem tego tak dobrze jak chciałem…

„Dlaczego? Dlaczego myślisz, że to możliwe?” Może wiedział więcej, niż to do czego się przyznawał…

Tylko wzruszył ramionami. „Nie wiem. Nie zapytałem go nigdy czy jest gejem. To jakoś nigdy nie był główny temat naszych rozmów.”  

„Ale… może być, prawda?” Wątpiłem, ale nie zaszkodziło zapytać.

„Może. Od dawna nie mówił o żadnej dziewczynie. Ale nie mówił też o żadnym chłopaku.” Ponownie wzruszył ramionami i wstał. „Pewnie wkrótce się przekonamy.”

Skinąłem głową i również wstałem. „Dziękuję za rozmowę Rob. Naprawdę tego potrzebowałem.”

Uśmiechną się i mnie przytulił. „Zawsze Chester, kiedy tylko będziesz chciał.”  

____________________________________________________________________________ 
No i oto part dwa. Jeszcze tylko jeden Mistake pozostał, także szot króciutki. Wiem, że część z Was zna już tą historie, ale będzie mi miło jak powiecie co myślicie. Ogólnie, bardziej szczegółowo, jak chcecie:) 

3 komentarze:

  1. hahaha, współczuję osobom, które jeszcze tego nie czytały, bo zastanawiają się, co będzie dalej xd mówiłam Ci już, że uwielbiam Twój styl pisania? ; ) wczoraj tak mnie naszło na Reguły i zaraz sobie przeczytam ;3 tam w ostatnim zdaniu zauważyłam literówkę, "uśmiechną"->"uśmiechnął". nie chcę być wścibska czy coś, po prostu pomyślałam, że będziesz chciała to poprawić ; ) co tu więcej pisać... genialne i w ogóle, czekam na kolejne opowiadania ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. No, my już znamy i wiemy co i jak :3 Ja też lubię Twój styl pisania i tak jak Ci mówiłam na gg - to opowiadanie jest zdecydowanie najlepsze. Mam jednak nadzieję, że niedługo napiszesz coś innego, bo ja uwielbiam zaskoczenia, a tutaj znam już zakończenie, dlatego czekam na nową bennodę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowa rośnie, rośnie, ale chwilowo brak mi pomysłu na to co dalej :)

      Usuń