poniedziałek, 24 grudnia 2012

Mistakes. Part III (ostatni)


mistake #1. Sluchanie Roba.

Rob wydawał się wiedzieć co mówi. Po naszej małej rozmowie, poczułem zalewającą mnie falę pewności siebie. Może miał rację. Może powinienem mu powiedzieć. Oczywiście największe szanse były na to że mnie odrzuci, znienawidzi, zabije albo jeszcze coś gorszego. Ale to nie było coś, co by mnie martwiło.

W rzeczywistości, pod wpływem wykładu Roba, byłem przekonany, że Mike czuł to samo. Czy nie tak zawsze się działo? Miłosne historie zawsze kończyły się szczęśliwie. I byłem przekonany, że w prawdziwym życiu nie musi być inaczej.

Tej samej nocy, której rozmawiałem z Robem, postanowiłem skonfrontować się z Mike’em po pokazie. Był spocony i zdyszany, jego fizyczność mnie rozpraszała. Wyobrażałem sobie jak wspinam się na palce by sięgnąć jego ust. Zaczął machać dłonią przed moją twarzą wyrywając mnie z zamyślenia.

„Um.. Możemy pogadać?”

Mike spojrzał na mnie zdziwiony, po czym się zgodził. „Jasne, tu czy w autobusie?”

„W autobusie. Bob chyba chciał wyjechać najszybciej jak to możliwe.” Odwrócił się w kierunku korytarza i pociągnął mnie za sobą. Zatrzymywał się często, rozmawiał z kimś z ekipy, z fanami, a ja się tylko przyglądałem. Śmiał się, uśmiechał, słuchał uważnie każdego z kim rozmawiał ze skupieniem malującym się na twarzy. Serce prawie mi stanęło. Nie pamiętam kiedy czułem do kogoś coś takiego.

Odwracał się do mnie, aby upewnić się, że wciąż za nim jestem wychodząc w chłodną marcową noc. Dotarł do drzwi autobusu, oparł się o nie i czekał na mnie. Weszliśmy razem, nikogo nie było. Skomentował, że chłopaki pewnie zostali aby wziąć prysznic, albo rozdawać autografy.

„Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać?” Zapytał, rzucając się na kanapę w przechodnim czymś na kształt salonu.

„To coś… bardzo osobistego. Nie chciałem Ci mówić, ale Rob mnie przekonał. Co do cholery może się stać, nie? Tak wiec…”

„Chazz… do rzeczy.” Uśmiechnął się łagodnie, biorąc łyk butelkowanej wody.

„Dobra… um.. Boję się twojej reakcji…” Boże, byłem taki zdenerwowany.

„No dalej Chester, to nie może być nic takiego? Przecież nie powiesz mi, że jesteś we mnie zakochany czy coś” Roześmiał się głośno, zupełnie zbijając mnie z tropu. Moją pierwszą myślą było, że Rob mu powiedział. Ale zdałem sobie sprawę z tego, że to totalny przypadek. Śmiał się, bo to że mógłbym być w nim zakochany było śmieszne i… niedorzeczne.

Nie powiedziałem nic przez długi, długi czas. Jego śmiech kompletnie ucichł. „Chester…”

„Mike, nie chciałem Ci mówić.” Mruknąłem cicho gapiąc się na swoje ręce.

„Chester, ja żartowałem!”

„Wiem… ale ja nie.”


„Ale jak możesz być we mnie zakochany!? Jesteś facetem… Ja też. I jesteśmy dwoma facetami! Jesteśmy… Ja pierdole!. Chester…”

 Złapał się za głowę i krążył po pokoju. Przynajmniej mnie nie bił, ani nic. Kompletny szok i zupełny horror to było coś czego trzeba się było spodziewać. To tyle jeśli chodzi o te szczęśliwe historie miłosne.

„Mike, przepraszam.” Naprawdę nie wiedziałem co powiedzieć. To był chyba najgorszy moment w moim dotychczasowym życiu.

„Nie jestem gejem, Chester.” Wyszeptał czując chyba potrzebę powiedzenia tego. Jakby jego reakcja nie wystarczyła.

„Pomyślałem…”

„Idę pod prysznic.” Powiedział i wstał szybko.

„Bardzo Cię zniesmaczyłem?” Moje słowa na chwilę go zatrzymały.

Odwrócił się do mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. „Jest dużo do przetrawienia, Chester…”

Kuliłem się za każdym razem kiedy wypowiadał moje imię. Nie mówił do mnie Chester odkąd zacząłem chodzić na spotkania AA. Zawsze było Chaz, albo Chazzy. Wątpię, czy kiedykolwiek jeszcze tak do mnie powie.

„Nie odchodź, musimy o tym porozmawiać.” Nie chciałem żeby szedł, chciałem żeby to powiedział. Chciałem żeby powiedział coś co złamie mi serce. Chciałem powodu dla łez które właśnie spłynęły mi po policzkach.

„Nie możemy. Kochasz mnie, tak? Mój najlepszy przyjaciel… Boże, ufałem ci.”

„Więc dlatego, że jestem gejem i czuję coś do Ciebie, do reszty przestaniesz mi ufać?” Wszystko zmieniło się w absolutny koszmar.

„Nie wiem, jestem skołowany. Daj mi czas.” Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć opuścił pokój i poszedł do łazienki.

***

To była jedna z ostatnich rozmów jakie kiedykolwiek mieliśmy. Teraz, prawie rok później, Mike nie mówi do mnie więcej niż musi. Kiedy piszemy teksty wychodzimy do różnych pokojów, piszemy coś, później dopiero zbieramy razem. Tak to teraz wygląda. Żadnych więcej nocnych rozmów do późna, żadnych tajemnic, żadnej przyjaźni. Byliśmy tylko znajomymi. Z tym, że mieszkaliśmy i pracowaliśmy razem.

Wiem, że to wszystko moja wina. Zakochałem się w jednym z kolegów z zespołu. Po prostu dowiedziałem się, że jestem gejem w najwspanialszym okresie mojego życia. Tylko powiedziałem Robowi i tylko poszedłem za jego radą.

Tylko i aż.

No i w końcu mu powiedziałem.

***

Teraz, kiedy tak o tym myślę, siedząc na skraju Wielkiego Kanionu Kolorado, wiem, że było więcej błędów i powodów dla których wszystko się tak skończyło. Nie dopisałem tak wielu rzeczy… Pięć powodów to naprawdę za mało.

Myślę, że muszę zrobić dłuższą listę.

Nasza historia składała się z początku, środka i końca. I choć tak rozwija się każda historia, wciąż nie mogę uwierzyć, że nasza nie będzie trwała wiecznie.

Ale nie.
Nie, miłość nie jest wszystkim, i ze wszystkich rzeczy wiecznych trwa najkrócej. To nie pokarm, nie napój, nie sześć godzin snu w nocy i nie dach nad głową, nie koło ratunkowe, którego się łapią tonący, wynurzając się i znowu niknąc. Nie jest tchem zaczerpniętym w duszące się płuca, tlenem dla krwi czy gipsem dla pękniętej kości; A jednak wciąż - w tej chwili także - ktoś się rzuca w objęcia śmierci, woląc ją niż brak miłości. 

___________________________________________________________________
No i koniec. Tak oto wyglądał mój pisarski debiut. 
Mam już całą nową bennodę, także pewnie niedługo będziecie mieli okazję ją tu przeczytać. Tymczasem chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt, spełnienia wszystkich marzeń, pisarzom dużo weny. I nam wszystkim spotkania w pierwszym rzędzie na następnym koncercie Linkin Park w Polsce. 

2 komentarze:

  1. przeczytałam dzisiaj jeszcze raz, ogólnie końcówkę czytałam chyba 3 razy, bo za pierwszym się nie wczytałam i nie zrozumiałam końcówki, dopiero Lessy mi uświadomiła, że Chester popełnia samobójstwo. pięknie to opisałaś, naprawdę. jesteś świetna, a ostatnią część napisałaś niesamowicie. nie zostaje mi nic, tylko dążyć do pisania tak jak Ty, bo robisz to wspaniale i mam nadzieję, że będziesz miała coraz więcej pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. boże teraz widzę powtórzenia :x wybacz, mam nadzieję, że ogarniesz.

      Usuń